czwartek, 14 lutego 2013

Kod Uzdrawiania



Tytuł: Kod Uzdrawiania
Autor: Alexander Loyd, Ben Johnson
Wydawnictwo: G+J Gruner&Jahr
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7778-114-2
Cena: 31,90 zł


            Są książki, po które sięga się ma księgarniową półkę, bo oprócz przyjemnej lektury niosą za sobą jakiś głębszy przekaz. Dokładnie tak jest w przypadku „Kodu uzdrawiania”. Tytuł jest dość krzykliwy…Jak to? Istnieje jakiś kod, po zastosowaniu którego wszyscy (bo autorzy twierdzą, że jest uniwersalny) będziemy zdrowi, zarówno psychicznie jak i fizycznie i efekt (przy prawidłowym stosowaniu) ma być długotrwały, a nawet dozgonny…? Jeszcze większe zdumienie wprawia mnie opis z dolnej części okładki: „Sam możesz sobie poradzić z przyczynami problemów zdrowotnych i uczuciowych oraz niepowodzeń. Uzdrowienie może nastąpić w 6 minut!”. 6 MINUT!!! To mniej więcej tyle ile zajmuje mi zaparzenie herbaty, albo umycie włosów! To…to…to…to jakaś bujda jest…Ja owszem, lubię tematy ezoteryczne i o bioenergoterapii i to nie była pierwsza tego typu pozycja w mojej biblioteczce. Jednak nie mogłam do tej książki nie podejść sceptycznie, bo gdyby ludzkości znany był cudowny lek na wszelkie dolegliwości, to Ziemia zamiast statusu planety, w kosmosie znana byłaby jako jedna z najjaśniejszych gwiazd, taki blask szczęścia biłby z jej powierzchni!

          Kierowała więc mną niepohamowana chęć poznania w końcu tego niesamowitego kodu. Zaczęłam czytać…

          Początek to historia problemu jednego z autorów, Alexa, i jego żony Tracey. Otóż kobieta ta cierpiała na długotrwałą depresję kliniczną. Jej mąż, lekarz z resztą, próbował wszelkich możliwych sposobów na to, żeby wyciągnąć ukochaną z tego, bądź co bądź bagna. Antydepresanty, medytacja, akupunktura, ćwiczenia relaksujące to tylko nieliczne drogi ich walki z chorobą. Alex jednak, pomimo ogromnej frustracji, za żadne skarby nie chciał się poddać. Pewnego dnia podróżując samolotem usłyszał głos Boga, który zesłał mu ten cudowny Kod Uzdrawiania. Jak podaje w swojej relacji: „W ciągu czterdziestu pięciu minut depresja kliniczna mojej żony…zniknęła.” Trzeba przyznać, że to…robi wrażenie! W dalszej części opisane są inne przykłady cudownych powrotów do zdrowia.

          Co jest więc TYM CZYMŚ co odróżnia Kod Uzdrawiania od innych, nieskutecznych metod? Wg autorów przyczyną wszystkich dolegliwości jest stres. Ok, to nie jest dla nikogo szokiem. Przecież współcześnie tylu ludzi praktykuje techniki relaksacyjne, specjalne metody oddychania, zwiększa czas ćwiczeń fizycznych, a jednak problem depresji i cierpień związanych z chorobami nie znika. Dlaczego? Autorzy twierdzą, że nie wystarczy nauczyć się zmniejszać napięcie nerwowe w danym momencie, bo stres jest zapisany w komórkach naszego organizmu. Nazywa się to „pamięcią komórkową”. Nasze komórki przechowują informacje poczynając od narodzin, aż do chwili obecnej. I właśnie ta pamięć jest odpowiedzialna za to, że nasz organizm reaguje na pozornie niestresujące sytuacje właśnie…stresem. Na szczęście tą „pamięć komórkową” można wymazać, albo chociaż unieszkodliwić. Do tego celu służy właśnie Kod Uzdrawiania. Jest to sekwencja 4 pozycji, w których wykorzystuje się własną energię (zgromadzoną w palcach obu rąk), kierując ją na 4 konkretne punkty ciała. Pomiędzy nimi tworzy się niesamowite pole energetyczne. Wcześniej należy przywołać możliwie najwcześniejsze wspomnienie związane z naszym problemem i dzięki tym 4 ćwiczeniom stanie się ono bledsze, aż w końcu zupełnie zaniknie. Następnym krokiem jest przywołanie kolejnych wspomnień dotyczących naszej dolegliwości i postępowanie w dalszym ciągu według ww. metody. Tak przebiega proces uzdrawiania pamięci komórkowej.

         Faktycznie sprawa wydaje się banalnie prosta. Przyznam, że po zakończeniu czytania byłam zdumiona, że tylu osobom udało się dzięki tej metodzie uwolnić się od cierpienia. Pomyślałam, że to może coś na kształt efektu placebo, ale autorzy jakby słysząc moje myśli (uwielbiam tego typu sytuacje podczas czytania J) od razu wytłumaczyli, że gdyby tak było to efekt byłby chwilowy, a dzięki Kodowi Uzdrawiania, żona Alexa nie miała objawów depresji przez następne 7 lat, czyli do momentu w którym książka była pisana.

         Pewnie oprócz stosowania przedstawionych tutaj ćwiczeń ważna kwestią jest wiara w powodzenie. Oczywiste jest, że przytoczone przykłady ludzi, którym Kod Uzdrawiania pomógł, rozwiał w jakimś stopniu mój początkowy sceptyzm, ale ciągle nie do końca przekonana byłam o zbawiennym działaniu tego środka. Postanowiłam jednak pewnego dnia zaryzykować. Miałam uporczywy ból głowy i pomyślałam sobie – czemu nie. Możecie wierzyć lub nie, ale…pomogło…J. Sama nie wiem co o tym myśleć, ale skoro ta metoda nie jest w stanie zaszkodzić, a może pomóc…J

        Serdecznie dziękuję mojemu chłopakowi, dzięki któremu ta pozycja wpadła w moje ręce J ( btw buziaki z okazji Walentynek!!! :*)

       Gorąco polecam osobom, które są otwarte na tego typu eksperymenty J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz