Tytuł: Ludzie nocy
Autor: Halina Bajorska
Liczba stron: 243
Rok wydania: 2011
Cena: 25 zł (do nabycia na Allegro)
W swoich dalszych poszukiwaniach nowatorskiego spojrzenia na zagadnienie (kultowych już) wampirów, wilkołaków i zombie, natrafiłam na książkę początkującej pisarki, Haliny Bajorskiej pt.: „Ludzie nocy”. To pierwsza pozycja z zapowiadanego przez autorkę cyklu. Zachęcająca notka na okładce o treści: „TO NIE JEST KOLEJNA SZABLONOWA POWIEŚĆ O WAMPIRACH I WILKOŁAKACH!” tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że lepiej trafić nie mogłam :)
Faktycznie nie zawiodłam się. Tajemniczy i do bólu mroczny świat postaci z horrorów, w książce Bajorskiej został przedstawiony w nieco prześmiewczy sposób. Właśnie tym elementem „Ludzie nocy” wyróżniają się in plus na tle innych powieści tego typu. Oczywiście pojawiają się schematy łączące, takie jak np.: miłość wampira do śmiertelniczki, pragnienie przemiany w krwiopijcę, wrodzona, wzajemna niechęć między wilkołakami, a wampirami. Te podobieństwa nie są jednak w stanie przesłonić tematu przewodniego książki. Jest nim desperacka próba obu zwaśnionych stron, do utrzymania w tajemnicy faktu o swojej obecności w mieście, a generalnie (może nawet przede wszystkim) o swoim istnieniu.
Dociera do nich informacja o posiadaniu przez policję całej kartoteki na temat działalności wampirów i wilkołaków z całego regionu. Okazuje się, że ludzie nie tylko wierzą w ich obecność, ale także monitorują każdy ich ruch. Świat stanął na głowie, bo czymże są panowie ciemności bez otoczki tajemniczości i grozy…?
Łatwo sobie wyobrazić jak ciężko jest współpracować odwiecznym wrogom, ale w świetle zaistniałej sytuacji zjednoczenie to jedyne rozsądne wyjście…
Dołącza do nich haker, zwykły śmiertelnik z niebezpiecznym (dla niego) słowotokiem. Działa drażniąco na wszystkich wokoło, ale przynajmniej zna się na swojej robocie i to jedyny powód, dla którego groźby o ugryzieniu ciągle pozostają czczymi pogróżkami.
Lekka, przyjemna lektura, odrobinę karykaturalna, ale przez to niezwykle zabawna. Dowiadujemy się z niej, że „psia krew” to najgorsze z przekleństw padających z ust wilkołaków, że przefarbowanie białego kota na czarno potrafi uszczęśliwić Lorda wampirów oraz, że wilkołaki w trakcie przemiany noszą dresy na gumce, żeby nie fundować otoczeniu niespodziewanego striptizu. ;)
Odrobinę do życzenia pozostawia strona redaktorska, ale pomysł na fabułę świetny. Polecam! :)
Sięgnę, lubię te klimaty :)
OdpowiedzUsuńdość już mam tych klimatów, ale skoro to pozycja prześmiewcza, to ten ostatni raz dam się skusić :)
OdpowiedzUsuńooooo zapowiada się fajnie :) z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Gratuluję! Więcej informacji na bookweb24.blogspot.com
OdpowiedzUsuń