Tytuł: "Gambit de Molaya"
Autor: Christopher de Charnay
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
(dziękuję! :))
Liczba stron: 436
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7805-033
Cena: 42 zł
Gambit de Molaya Christopher’a de Charnay'a to kryminał w najlepszym tego słowa znaczeniu.
J
Jego wartka fabuła faktycznie wciąga. Czytelnik ma szansę w ciągu kilku minut
przenieść się z Moskwy przez Tokio do Toronto, bo tak skonstruowana jest akcja.
Mamy wgląd w rozwój wydarzeń z różnych perspektyw. Bohaterowie rozsiani są po
całym świecie i mają swoje indywidualne perypetie, które w sprytny sposób
ostatecznie zaczynają się ze sobą splatać.
Zaginione
dokumenty, szpiegowanie, próby morderstwa, odnowione więzi rodzinne, afery
wywiadowcze, to tylko nieliczne z pomysłów autora. Całość ma lekkie zabarwienie
polityczne. Można doszukać się pułkownika, porucznika, generała, kapitana.
Jednak ważnym jest fakt, że prócz wątków sensacyjnych pojawia się także i
miłosny, co jeszcze bardziej urozmaica treść (i sprawia, że kobietom ta lektura
będzie bliższa sercu. J) Tyczy się to m. in. relacji kapitana Wasilija Maksymowa
do jego żony Kseni, oraz młodej stewardesy Eunice do instruktora sportowego, Patrica.
Według opisu na tylnej okładce książki
„gambit” to „otwarcie szachowe, w którym gracz poświęca jedną lub kilka bierek,
w zamian za uzyskanie lepszej pozycji”. Tak jest w przypadku tej książki. Droga
do celu nierzadko wymaga bezwzględności (o czym wielokrotnie przekonywał się
chociażby Patrick, będąc na froncie wojennym) ale także i ważne osobistości w państwie, obejmujące
wysokie stanowiska. Dla nich poświecenie dla priorytetów to niejednokrotnie
chleb powszedni.
Podsumowując
jest to idealna lektura na długie zimowe wieczory, bo po pierwsze jest dość
obszerna (liczy sobie 436 stron), po drugie nie pozwala wkraść się nudzie, a w
końcu (z całą pewnością :)) napięciem, które buduje, nie raz przyprawi czytelnika o
szybsze bicie serca, co w efekcie polepszy krążenie i suma summarum…zrobi się
cieplej. J
Wypożyczyłam ją dziś. Wpadła mi w oko całkiem przypadkiem :)
OdpowiedzUsuń